Wiele osób nie wyobraża sobie dobrej imprezy, czy wesela bez wodzireja. Jego zadaniem jest rozbawić publiczność, poderwać do tańca i zachęcić do wspólnego świętowania. Piotr Pokój, znany jako Poki, od prawie 20 lat zajmuje się tym fachem oraz szkoli swoich następców. Jakie są tajniki jego zawodu?
Wodzirej – zawód i styl życia
Piotr od najmłodszych lat wyróżniał się poczuciem humoru i miał dar do zarażania innych pozytywną energią. – Zawsze był szalony. Najpierw bardzo mnie to w nim denerwowało, a później to szaleństwo poszło w dobrą stronę. Jest Piotrem i wodzirejem jednocześnie. Tego zupełnie nie da się oddzielić – mówi jego żona, Anna Pokój.
Od czego zaczęła się jego przygoda z prowadzeniem imprez? – 20 lat temu byłem uczestnikiem Balu Galicyjskiego. Stwierdziłem, że to jest genialne. Nagle jakaś animacja taneczna, śpiewy, wszyscy się bawią, kilkaset osób – bez alkoholu. Stwierdziłem, że coś takiego chcę robić. J uż rok później prowadziłem swoje pierwsze imprezy – wspomina Piotr Pokój.
Dobry wodzirej powinien być połączeniem tancerza, konferansjera, ale też osoby, która potrafi rozpoznać, w jakich nastrojach są goście i co może zrobić, by sprawić im radość. – To najistotniejsza rzecz w prowadzeniu jakiekolwiek imprezy – podkreśla Poki.
– Jedną z takich zasad jest to, że w danej ekipie wodzirejskiej, wszyscy się przyjaźnią, przez co bardzo dobrze się czujemy w swoim towarzystwie. Imprezy, które prowadzimy, idą bardzo łatwo, dlatego że czytamy sobie w myślach – wyznaje.
Zajęcia dla wodzirejów
Piotr jest już na tyle doświadczonym wodzirejem, że może uczyć innych. Jedną z osób, które wyszkolił, jest Rafał – jego dobry kolega.
– Postanowił, że zrobi ze mnie wodzireja, a ja chciałem, więc tak zostało. Na imprezie dał mi mikrofon, to były testy. Później stał z DJ-em i mówił, co robię dobrze, co trzeba poprawić – powiedział Rafał.
– Staram się przekazać swoim uczniom takie tajniki pracy wodzirejskiej, aby w jak najkrótszym czasie jak najwięcej zyskał – dodał wodzirej Poki.
Autor: Justyna Piąsta
Reporter: A. Myśliwiec, S. Kulik