– W każdym z nas drzemie wiele radości. My ją tylko umiejętnie wyzwalamy – mówią animatorzy dobrej zabawy z młodzieżą.
Ksiądz prof. Tadeusz Panuś, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Dzieci i Młodzieży Archidiecezji Krakowskiej, do poprowadzenia warsztatów dla katechetów zaprosił Tomasza Zielińskiego i Mirosława Sperę, absolwentów szkoły wodzirejów działającej przy Centrali Ruchu Światło–Życie w Katowicach.
– Dobrze poprowadzona zabawa może być entuzjastycznie przyjęta przez młodych. Nie trzeba sięgać po żadne dopalacze – mówi Tomek Zieliński, który razem z Mirkiem Sperą od kilku lat prowadzi w niektórych podhalańskich szkołach i przedszkolach zabawy i bale przebierańców. – W naszej ofercie mamy np. bale misyjne. Młodsi uczniowie przygotowują stroje z różnych krajów, potem poznają tańce narodowe – opowiada M. Spera.
Wodzireje korzystają również z doświadczeń Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów i Animatorów „Klanza”.
Radość na maksa
Z wodzirejami z katowickiej szkoły zetknęła się Małgorzata Gacek, nauczycielka w Szkole Podstawowej w Borze koło Szaflar. – Prowadzenie przez nich imprez bardzo dobrze wpływa na młodzież i dzieci. Uczą się, jak czerpać pełną radość z zabawy – mówi.
Nauczycielka przypomina, że wodzireje pomagają w organizacji wesel bezalkoholowych na Podhalu. W maju przyszłego roku takie wesele będzie miał jej syn Karol. Wcześniej podobne miał jej drugi syn Daniel. – To było prawdziwe góralskie wesele. Musieliśmy tylko niektóre przyśpiewki trochę przerobić – uśmiecha się pani Małgorzata.
Ks. Władysław Zązel, kapelan Związku Podhalan, jeden z pomysłodawców wesel bezalkoholowych i duszpasterz ruchu „Wesele Wesel”, mówi, że są one organizowane coraz częściej. – Zmienia się nasza mentalność. Ludzie obawiają się też, że ich niestosowne zachowanie pod wpływem alkoholu będzie zarejestrowane na kamerze lub uwiecznione na zdjęciu – zauważa. Dodaje również, że wodzireje – absolwenci katowickiej szkoły w znaczący sposób wpływają na poziom organizowanych wesel, nawet tych alkoholowych.
– Kiedy oni prowadzą wesele, nic nie dzieje się przypadkowo. Wszystko jest przemyślane i opracowane. Dla mnie również bardzo cenne jest to, że nie muszę wysłuchiwać żadnych żenujących komentarzy czy podtekstów erotycznych. Wodzirej wpływa na kształtowanie właściwej relacji kobiety z mężczyzną, która musi być oparta na wzajemnym szacunku – podkreśla M. Gacek.
Młodzi uskrzydlają
– Wodzirej jest mistrzem ceremonii, prowadzi wielką uroczystość, która już nigdy się nie powtórzy. Nie może być zatem mowy o nieprzyzwoitych zachowaniach czy cytowaniu kawałów z języka potocznego, które sprowadzają wesele do kiczowatej imprezy – uważa T. Zieliński. – Na naszych weselach doceniamy obecność wszystkich gości, odwołujemy się do różnych dat. Zdarza się, że krewni pary młodej mają w tym dniu swoją rocznicę ślubu. Dedykujemy im na przykład specjalny taniec – mówi T. Zieliński. – Przede wszystkim chodzi nam o to, by uwolnić we wszystkich gościach drzemiącą w nich radość – dodaje M. Spera.
Wodzireje coraz częściej zapraszani są także do prowadzenia parafialnych festynów, np. w Węgrzcach i Prusach pod Krakowem. W kalendarzach imprez prowadzonych przez absolwentów katowickiej szkoły wpisany jest też festyn „Mamo, tato, baw się z nami” w Maniowach.
Wodzireje do wspólnej zabawy podrywają również uczestników konkursu „Mieć wyobraźnię miłosierdzia”. Odbywa się on pod honorowym patronatem m.in. ks. kard. Stanisława Dziwisza i Aleksandra Palczewskiego, małopolskiego kuratora oświaty. Niedawno odbyły się finały rejonowe.
– To niesamowity widok, kiedy nagle 500 młodych osób wstaje z krzeseł i zaczyna tańczyć w rytm muzyki chrześcijańskiej – wspomina Agata Haładyna, nauczycielka z Gimnazjum nr 2 im. kard. Stefana Wyszyńskiego w Nowym Targu. – Takie sytuacje utwierdzają nas w przekonaniu, że warto to robić. Młodzi dodają nam skrzydeł! – mówią z radością T. Zieliński i M. Spera.
Prymicje i sylwester
Ks. Wojciech Łoś, wikary i katecheta w parafii w Lipnicy Małej, zaprosił wodzirejów do prowadzenia swoich prymicji w Nowym Targu. – Uczniowie, którzy uczestniczą w zabawie prowadzonej przez wodzirejów, mają zapewniony najwyższy poziom wspólnego świętowania – mówi ks. W. Łoś. Uważa, że dobrze się dzieje, iż wodzireje coraz bardziej obecni są w życiu kościoła krakowskiego.
– Moi podopieczni z grupy apostolskiej nie wyobrażają sobie sylwestrowego wyjazdu w góry bez wspólnej zabawy z wodzirejami – uśmiecha się z kolei ks. Tomasz Plewa, wikary z Niedźwiedzia.
Jan Głąbiński Źródło: Krakowski Gość Niedzielny