Katowicki Ośrodek Profilaktyczno-Szkoleniowy im. ks. Franciszka Blachnickiego przy ul. Gawronów 20 stał się ogólnopolskim centrum dla organizatorów trzeźwych zabaw. Już prawie pół tysiąca wodzirejów wyszło stąd w Polskę. Wczoraj 80 kursantów przyjechało na IV Warsztaty Wodzirejów Zabaw i Wesel Bezalkoholowych.

Milena studiuje dziennikarstwo, ale już w liceum trafiła do wspólnoty Ruchu „Światło-Życie” i chce do końca życia zachować trzeźwość. Grzegorz Skupień z Bytomia, inny uczestnik warsztatów, stracił przez alkohol 27 lat życia. Nie pije od ośmiu lat. Jest prezesem klubu abstynentów Zdrowe Życie w Rudzie Śląskiej i z po więziennymi tatuażami na rękach prowadzi abstynenckie festyny i wesela: – Trzeźwieję dla wnuczka Klaudiusza, dla własnych dzieci nie miałem czasu – wyznaje. Po jednym z wesel, które prowadził, Skupień usłyszał od pijącego na co dzień kolegi: – Ty, ja pierwszy raz w życiu dobrze się bawiłem!

Katowicki Ośrodek Profilaktyczno-Szkoleniowy im. ks. Franciszka Blachnickiego przy ul. Gawronów 20 stał się ogólnopolskim centrum dla organizatorów trzeźwych zabaw. Już prawie pół tysiąca wodzirejów wyszło stąd w Polskę. Piotr Gill, student z Bydgoszczy, na zabawie sylwestrowej rozbawiał 160 gości: – Nie mogę zapomnieć, jak w zeszłym roku na polach lednickich razem z 82 wodzirejami prowadziliśmy poloneza tańczonego przez sto tysięcy młodych ludzi. To było wielkie przeżycie.

Zabawę w Lednicy organizowali wspólnie z ojcem Janem Górą Kazimierz i Józef Hojnowie, prezenterzy z Krakowa, którzy tajniki swej wiedzy przekazują dziś młodszym: – W trakcie zajęć wymyślamy nowe układy choreograficzne i takie zabawy dla gości, podczas których bez pomocy alkoholu przełamują początkowe skrępowanie – tłumaczy Hojna.

W czasie katowickich warsztatów zawiązuje się wiele przyjaźni. Do późnej nocy uczestnicy bawią się, dyskutują, wymieniają doświadczeniami. – Umiemy pracować do białego rana – mówią. – Trzeźwe zabawy trwają zawsze do szóstej, siódmej o świcie. Na zakrapianych około pierwszej w nocy niektórzy goście już leżą pod stołami – mówią.

Czy taniec i radosna zabawa mogą być formą modlitwy? Ksiądz Wojciech Ignasiak, szef ośrodka, nie wątpi, że tak jest w istocie: – Chodzi przecież o wyzwolenie człowieka. Nie tylko to polityczne, ale też od alkoholu, narkotyków, a właściwie wszystkich lęków. Na warsztatach uczymy się, jak można się uwolnić, łamiąc tradycyjny podczas zabaw przymus picia.

Witold Gałązka
Źródło: Gazeta.pl