MONIKA I JANUSZ KAŹMIERCZAK
Od samego początku naszych weselnych przygotowań wiedzieliśmy, że chcemy mieć zabawę z wodzirejem. Chcieliśmy, aby nasi goście dobrze się z nami bawili… a my z nimi. Miała to być noc, której ani my, ani oni nie zapomną.
Pojawiało się tylko pytanie: skąd wziąć dobrego wodzireja. Zaczęliśmy przeszukiwać Internet, odświeżać zakurzone już wizytówki zebrane podczas wesel znajomych, czytaliśmy wpisy na forach tematycznych, itd. Ostatecznie rozesłaliśmy e-maile z zapytaniem do kilku ludzi z branży. Na spotkanie umówiliśmy się tylko z jednym – Karpikiem. Przedstawił nam kilka propozycji, opowiedział o swojej „filozofii dobrej zabawy” i pozostawił wiele miejsca dla naszych decyzji.
Po czwartej nad ranem, tańcząc na tarasie w blasku wschodzącego słońca, wiedzieliśmy, że było to dobre wesele. Pożegnaliśmy wielu gości, którzy zapytywali nas na odchodne: „skąd go wzięliście?”, „jak go znaleźliście?”. Wielu mówiło nam: „to było inne wesele niż zwykle”, „świetnie się bawiliśmy”, „dlaczego tak szybko ten czas leci?”. To był dla nas znak – że będą pamiętać tę noc jeszcze długo.
Karpiku dziękujemy Ci za to, że…
- z ogromną kulturą troszczyłeś się o każdego uczestnika naszego wesela
- delikatnie i z taktem zachęcałeś nas i naszych gości do wspólnej zabawy
- nie kazałeś nam się bawić przy wątpliwej jakości kawałkach
- reagowałeś w sytuacjach nadzwyczajnych
- gdy brakowało mężczyzn do pary nie wahałeś się aby przyjść z pomocą naszym ciociom
- pokazałeś nam, jak zatańczyć najtrudniejsze figury z tańców egzotycznych