ULA I BARTOSZ MICHALSCY
Rewelacyjne wesele było w wielkiej mierze dzięki Tobie… do teraz ludzie się pytają skąd wytrzasnęłam takiego „gościa”. Sorry za określenie, bo przyznam, że dla wielu ludzi było to szokujące – ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, nawet moja rodzinka mocno ze wsi pochodząca, gdzie bez orkiestry ani rusz… tydzień później na komunii ich córki (ta co po chuście latała) chwalili i powiedzieli, że w życiu czegoś takiego nie widzieli… ale że rewelacja i że żałowali, że musieli iść bo maluchy zasnęły.
Mnie 3 dni nogi tak bolały, że myślałam że umrę, sukienka nadaje się do śmieci, i nie wiem co było do jedzenia na weselu, bo ani razu nie siedziałam po pierwszym daniu… na serio… i poszło 1/2 zaplanowanej wódki… a zabawa była do 6.30 całkiem aktywna… krótko mówiąc… sukces… a rodzice to już w ogóle nie mogli się nachwalić, i nawet Teściowa, która była przeciwna „kościelnemu” przepraszam za wyrażenie wodzirejowi (w sensie wykształconego przez Braci), i działającego na weselach bezalkoholowych… przyznała 100% racje naszemu wyborowi. Mam nadzieje, że praca z tak zwariowaną ekipą nie była mordęgą.