Animatorzy zabawy. Przed laty mówiono o nich drużbowie lub starości. Teraz noszą miano wodzirejów. Bez względu na określenie, łączy ich wspólny cel: sprawić, by goście dobrze się bawili. Choć wyróżnia ich coś jeszcze…
Pięknie udekorowana sala, stoły elegancko nakryte, kelnerzy dopracowują ostatnie szczegóły. Za chwilę przyjedzie młoda para, a z nią zaproszeni goście. Gdy wszyscy są już na głównej sali, rodzice państwa młodych, a nie gospodarz miejsca, witają gości. – To nasz pomysł, by w ten sposób docenić rodziców i podkreślić, jak bardzo ważne są więzi rodzinne – wyjaśniają Zofia i Rafał Bąkowie z Wierzchosławic, wodzireje zabaw bezalkoholowych. Po powitaniu – toast. I tu kolejna różnica. Zamiast bąbelków – kawałek chleba. – Dobrze jest, jeśli ten chleb zostanie zaniesiony wcześniej do kościoła, a następnie złożony w darach ofiarnych podczas ślubu. Po powitaniu każdy z gości urywa sobie kawałek z tego bochenka, a następnie go zjada – dodaje pan Rafał. – Chleb ma wielkie znaczenie symboliczne, o którym coraz częściej się nie pamięta – ubolewa pani Zosia. A przecież dawniej, gdy chleb był w domu, to w zasadzie niczego nie brakowało.
Zawsze jest plan B
Wodzireje od wielu lat animują spotkania. Najczęściej są to wesela, choć spotkać ich można również na zabawach karnawałowych, festynach, prymicjach, parafiadach, pielgrzymkach, a nawet koncertach, gdzie w przerwach między występami zespołów prowadzą zabawę. To nowa jakość spędzania czasu wolnego. Przed zabawami, a już koniecznie przed weselem wodzireje spotykają się z narzeczonymi lub organizatorami danego wydarzenia. – Rozmawiamy wtedy o ich oczekiwaniach co do przebiegu imprezy – wyjaśnia Eugeniusz Dąbrowski z Ładnej, wodzirej z dziesięcioletnim stażem. Wtedy jest też czas, aby dowiedzieć się, jaki jest charakter imprezy; czy będą dzieci, czy więcej będzie osób starszych czy młodzieży, a następnie, już pod konkretną grupę, przygotować scenariusz spotkania.
Jako profesjonaliści zawsze mają też plan B, a czasem nawet i C. – Musimy być jak psychologowie, którzy potrafią odczytać reakcję tłumu. Przy pierwszych zabawach widać, jaki jest odzew na nasze propozycje, czy ludzie się bawią, czy tylko obserwują. Wtedy szybko dobieramy odpowiednie zabawy – opowiada Rafał Bąk. Wodzireje nigdy nie prowadzą zabaw, które ośmieszają ludzi, czy wprowadzają dwuznaczne sytuacje.
Bawiąc publiczność, korzystają albo z muzyki elektronicznej, albo granej na żywo przez zespół. – Tu obowiązuje żelazna zasada: tak jak wodzirej nie może pić podczas zabawy, tak samo muzycy nie mogą sięgać po kieliszek – podkreśla pan Eugeniusz. Podczas wesela ważna jest również współ- praca z kuchnią. – Nie może być na przykład tak, że rozpoczynamy jakiś konkurs, a tu nagle wjeżdża tort weselny – dodaje pani Zofia.
Prosimy państwa do niespodzianki
– Mimo że jesteśmy wodzirejami zabaw bezalkoholowych, zapraszani jesteśmy również na wesela, na których podawany jest alkohol. Widzimy wtedy, jak dzięki dobrze zorganizowanej zabawie goście weselni piją go mniej. Po prostu nie mają na to czasu – dodają państwo Bąkowie. Wodzireje rzeczywiście potrafią wypełnić czas, a przy tym zintegrować ludzi. – Sprawdzonym sposobem rozruszania gości weselnych jest zrobienie wspólnego zdjęcia zaraz na początku imprezy – mówi E. Dąbrowski. To okazja, by wszyscy wstali od stołu. – Po wspólnym zdjęciu proponujemy utrzymane w żartobliwym tonie przyrzeczenie gości dla państwa młodych. Goście obiecują m.in., że będą się dobrze bawić, więcej tańczyć, niż siedzieć – opowiada pani Zosia. Potem jest czas na korowód taneczny. – Prosimy gości o odpowiednie ustawienie się, nie zdradzając wcześniej, że będą tańczyć poloneza. Wiemy bowiem z doświadczenia, że wiele osób nie lubi tego tańca. A potem okazuje się, że poloneza mamy we krwi, każdy daje sobie z nim radę i bardzo ładnie to się udaje – zauważają wodzireje.
„Marianna”, „Szła dzieweczka do laseczka”, „Gdybym miał gitarę”… to tylko niektóre znane piosenki, jakie znajdziemy w śpiewniku przygotowanym przez pana Eugeniusza. – Wspólna zabawa to nie tylko taniec. Często zachęcam do śpiewania i choć sam nie mam najlepszego głosu, zawsze znajdzie się osoba, która pomoże mi zaintonować piosenkę – uśmiecha się wodzirej.
A pomysłów na wspólne spędzenie czasu wodzireje mają całe mnóstwo. Wielu zabaw nauczyli się podczas kursu w Katowicach. – Co jakiś czas uczestniczymy w kolejnych kursach, bo w ten sposób rozwijamy się i poszerzamy nasz program animacyjny – dodaje R. Bąk. W ich repertuarze są zarówno wspólne tańce, jak i konkursy oraz zabawy, i dla dzieci, i dla dorosłych. – Do zabaw używamy piłek, czapek, a nawet ogromnego wora z ubraniami. Mamy wielką kolorową chustę, która służy do zabaw z dziećmi, ale widzimy, że równie chętnie bawią się nią dorośli. Bo o to chodzi, by z każdego wydobyć dziecko, które potrafi się świetnie bawić – mówią wodzireje.
Robimy zamieszanie
Niektórzy wodzireje postawili wszystko na jedną kartę i prowadzenie spotkań jest ich sposobem na życie – jak np. ci z Brzeska znani pod nazwą Imprateam. – Gdy publiczność słyszy, że wystąpią wodzireje z Brzeska, zaraz widać uśmiech na twarzach. To znane osoby, które świetnie prowadzą spotkania – mówi ks. Piotr Osiński, specjalista od muzyki chrześcijańskiej. Spotkać ich można m.in. na pieszej pielgrzymce tarnowskiej czy festiwalu „O Bogu granie przy św. Florianie”. – W ciągu roku animujemy około 100 imprez – wylicza Lilla Sztyler z Imprateam.
Ale są też wodzireje, którzy mają swoje życie zawodowe, a prowadzenie zabaw jest ich pasją i zajęciem dodatkowym. – Daje nam to poczucie spełnienia i zadowolenia. To, jak wypełnienie misji, że komuś pomogliśmy dobrze się bawić. Na weselach bezalkoholowych dajemy chyba świadectwo życia, bo mówimy, że sami mieliśmy takie wesele i staramy się docenić państwa młodych za ich odwagę i decyzję. Na weselach alkoholowych robimy jak najwięcej zamieszania, aby wypito jak najmniej alkoholu. Nie zachęcamy do picia, a świadomość, że mamy jakiś wkład w propagowanie trzeźwości, to dla nas wielka wartość – podkreślają państwo Bąkowie
Joanna Sadowska Źródło: Gość Niedzielny - Tarnowski