Wodzirej odpowiada za charakter całej imprezy, tworzy klimat, dba o wspomnienia zaproszonych gości. W umowie, którą podpisujemy zobowiązujemy się do tego, że dołożymy wszelkich starań, żeby impreza była świetna. Nie jest to łatwy kawałek chleba, pracujemy gdy inni się bawią, a nawet jako goście często nie umiemy się wyłączyć i czujemy się jak na szkoleniu – mówi wodzirej Kazimierz Hojna.
– Na czym polega bycie wodzirejem?
– Hmm. Nie ma jakiejś uniwersalnej definicji wodzirejstwa. Każdy wodzirej ma swój pomysł jak się realizować. Jeżeli o mnie chodzi, to chyba najlepszym wytłumaczeniem byłoby, że wodzirej to osoba, która stara się przybyłym na imprezę ludziom pomóc dobrze zagospodarować czas. Wykorzystując różne techniki integracyjne, jak np. wspólne tańce, zabawy czy konkursy wodzirej musi sprawić, żeby przybyli na zabawę rzeczywiście dobrze się bawili, nie nudzili się i opuścili lokal z niezapomnianymi przeżyciami. Nie jest to łatwe, bo zanim ludzie przyłączą się do wspólnej zabawy, najpierw trzeba ich zainteresować, zmotywować, otworzyć na siebie nawzajem, zintegrować, aby chcieli uczestniczyć w tym, co im się zaproponuje, potem stworzyć dobre warunki do zabawy (muzyka, atmosfera, miejsce) i wreszcie odpowiednio pokierować ich emocjami, których na parkiecie pojawia się sporo.
Rolą wodzireja jest również usuwanie rozmaitych problemów sytuacyjnych, np. odwracanie uwagi od zbyt rozochoconych zabawą gości, którzy zaczynają realizować własny plan imprezy. Dobry wodzirej jest też w stanie obudzić ducha wodzirejstwa w uczestnikach imprezy, czyli sprawić, żeby ktoś z gości chociaż przez chwilę chciał poprowadzić zabawę. Często na sali, wśród przybyłych są tzw. naturalne gwiazdy. Sztuką jest odnaleźć je i sprawić, żeby zalśniły. Np. na weselach gwiazdami powinni być państwo młodzi i rodzice, a nie wodzirej. Wtedy zadaniem wodzireja jest mówić i dyrygować wszystkim tak, żeby uwaga zaproszonych koncentrowała się na najważniejszych osobach.
– Co jest potrzebne, żeby zostać wodzirejem? Gdzie można się tego nauczyć?
– Na pewno potrzebna jest chęć występowania przed innymi, bycia na scenie, z przodu. Niezbędne są dobre pomysły, własna inwencja twórcza, znajomość zabaw i konkursów, a także tańców. Większość umiejętności do bycia wodzirejem można nabyć samodzielnie, są np. podręczniki do zabaw i konkursów, niezależne kursy tańca. Można skorzystać też z warsztatów wodzirejskich, na które zapraszam. Organizujemy je głównie dla wodzirejów, by wymienić pomysły, rozwijać umiejętności, wspólnie poćwiczyć zabawy i konkursy, wymyślić nowe techniki integracyjne, niebanalne i z klasą. Jednak na warsztaty przyjeżdżają też zwykli ludzie, którzy po prostu traktują je jak dobrą zabawę.
– Jako wodzirej trafiłeś między innymi do Lednicy…
– Tak. Poproszono mnie, żebym poprowadził taniec do lednickiej muzyki. W Lednicy było wtedy około 70 tysięcy osób. Nie chcieli tańczyć, a i my nie za bardzo wiedzieliśmy jak to wszystko poprowadzić. Ale udało się. I od tej pory co roku nas zapraszają. Układamy tańce do kolejnych motywów muzyki tworzonej w duszpasterstwie OO. Dominikanów przez „Siewców lednickich”. Są to proste układy, z gestami związanymi z tematem pieśni, modlitewnymi, wyrażającymi to co młodzi czują w sercach.
Kiedyś na Lednicę wziąłem wszystkich swoich uczniów i współpracowników. W sumie około osiemdziesięciu wodzirejów we frakach i strojach regionalnych. Tańczyliśmy wtedy poloneza dla Ojca Świętego. Na tego poloneza mieliśmy pozwolenie na piśmie od profesora Kilara. Wodzireje stanęli na scenie, a także rozeszli się do sektorów, żeby kierować ludźmi. I zaczęliśmy tańczyć. To było niesamowite. Sto tysięcy ludzi w jednym rytmie wykonujących te same kroki. Lednica stała się dla mnie i dla innych wodzirejów nieodłącznym wydarzeniem w roku. Tam też zresztą poznałem moją żonę, która prowadzi scholę, lednicki chór.
– W co lubią bawić się ludzie na organizowanych przez Ciebie balach?
– Przede wszystkim ludzie lubią się bawić przy znanych przebojach. Lubią się też poprzebierać, dlatego organizujemy bale tematyczne; np. bal filmowy z muzyką i strojami z filmów, czy bal biblijny z tańcami do muzyki chrześcijańskiej itp. Goście chętnie się uczą nowych rzeczy, dlatego proponujemy też tańce z różnych stron świata; uczymy tańców egipskich, żydowskich, góralskich, folkowych, greckich (np. popularnej Zorby) i innych.
Goście lubią, jak bal zaczyna się polonezem; chętnie tańczą też walca z niespodziewanymi zmianami partnerów; lubią jak wodzirej dobrze wygląda, więc najczęściej występuję we fraku, a kiedy jest dużo osób, to nawet zakładam cylinder, żeby być lepiej widocznym. Jednak najważniejsze jest dla ludzi, aby opuścić bal z niezapomnianymi przeżyciami, wspomnieniami. I w tym właśnie głowa wodzireja.
– Co możesz polecić ludziom, którzy organizują przyjęcia, imprezy, prywatki? O czym należy pamiętać, żeby zabawa się udała?
– Aby impreza była udana należy zadbać, żeby różniła się od innych. Ważna jest odpowiednia muzyka (trzeba zadbać o taką mieszankę, która trafi w gusta wszystkich zaproszonych) oraz zajęcie dla gości. Proponuję tańce integracyjne, w których wszyscy mogą wziąć udział (np. zorba, wąż czy wymyślony przez organizatora układ taneczny); niebanalne zabawy np. związane z tematyką imprezy, w które zaangażuje się jak najwięcej osób (np. quiz lub konkurs taneczny, w którym każdy zaproszony może oddać jeden głos na wybraną przez siebie parę). Jeśli nie mamy własnego pomysłu proponuję skorzystać z podręczników do gier i zabaw, gdzie na pewno znajdziemy odpowiedź jak urozmaicić imprezę. Pamiętajmy, żeby wybierać te zabawy, które nie urażą niczyjej godności czy dobrego smaku i będą na poziomie.
Dobrym rozwiązaniem na urozmaicenie imienin czy urodzin jest niespodzianka – np. w postaci życzeń nagranych na kasecie wideo. Nie mogą to być oczywiście jakieś zwykłe życzenia. Z pewnością furorę zrobi kaseta z życzeniami dla solenizanta np. od kwiaciarki, grupy remontowo budowlanej, pani w szkole itp. Zwróćmy uwagę też na to, żeby solenizant stał się chociaż na chwilę wodzirejem. Żeby miał na to czas, a nie tylko siedział w kuchni. I pamiętajmy: nie ma złotego środka. Najbardziej poukładany plan może ulec zmianom. I trzeba być na to przygotowanym, bo impreza rządzi się własnymi prawami i czasem biegnie w innym kierunku niż byśmy chcieli. Sztuką jest to wykorzystać tak, żeby wszyscy się świetnie bawili.
Kiedyś np. na jednej z prowadzonych przeze mnie imprez brakło prądu. W całym mieście wyłączyli. Zapadły kompletne ciemności. Myśleliśmy, że to chwilowe. Akurat byliśmy w trakcie wspólnego śpiewania piosenki, którą wszyscy znali, więc nie wydawało się to problemem. Po prostu kontynuowaliśmy bez światła i muzyki. Potem była następna piosenka i tańce, i tak… przez całe pół godziny, dopóki nie włączyli z powrotem prądu. Ludzie bawili się rewelacyjnie.
Innym razem zaplanowałem bal francuski. Żeby był bardziej atrakcyjny umówiłem się ze znajomymi, że będą udawać Francuzów i na pytanie „Czy na sali jest jakiś Francuz?” ujawnią się. Ku mojemu zdumieniu okazało się, że na bal przyszedł prawdziwy Francuz i na moje pytanie też się zgłosił. Śmiechu było co niemiara. Ci wcześniej umówieni, musieli służyć za tłumaczy pomiędzy mną i tym prawdziwym Francuzem.
– Dziękuję za rozmowę.
Agnieszka Flaga Źródło: Droga