Karnawał w pełni, więc ci, którzy mają czas, pieniądze i ochotę, bawią się na całego. Przy czym pląsają, co mają w kieliszkach i jak zachowują się po kilku głębszych? To wie najlepiej ten, kto takim zabawom przewodzi, czyli zawodowy wodzirej.

Ona tańczy dla mnie

Piotr Pająk prowadzi rocznie ponad 70 różnego rodzaju imprez – od zabaw szkolnych przez bale karnawałowe, wesela, prymicje i osiemnastki po imprezy firmowe. Zapewnia, że chcemy i lubimy się bawić, ale czasem potrzebujemy prowadzącego. Na parkiecie królują obecnie (zaraz po najnowszych przebojach) hity lat 80. i 90. – Madonna, Michael Jackson, ABBA, a z polskich wykonawców Anna Jantar i Czesław Niemen. Nieśmiertelne są zabawy w kółeczku i wężyki. Hitem ostatnich tygodni jest utwór „Ona tańczy dla mnie” grupy Weekend.

– Nawet najbardziej zmęczeni imprezowicze na dźwięki tej piosenki wracają na parkiet, to jakiś fenomen – śmieje się Piotr. – Najważniejsze, że po imprezie mówią – dawno się tak nie ubawiliśmy. To dla mnie superkomplement.

– Ludzie potrzebują nowych wrażeń – dodaje. – Dlatego w pracy używam wielu rekwizytów – zabawnych nakryć głowy, kostiumów, piłek, balonów. Wchodzę w tłum, zaskakuję gości, gram na instrumentach i śpiewam (jestem absolwentem Akademii Muzycznej). Zachęcam, ale nie zmuszam – inspiruję odpowiednią muzyką i pomysłami.
Okazuje się, że w karnawale dobrze sprawdzają się tzw. imprezy stylizowane, np. w stylu hiszpańskim, lat 60. lub „Bad Taste Party” (impreza w złym guście – każdy ubiera się w co popadnie). Goście od samego wejścia czują się wtedy na luzie i reagują spontanicznie.

Ciężki kawałek chleba

Nowoczesna oprawa imprez to głównie światła laserów oraz różnobarwne iluminacje z lamp LED-owych. Czasem goście proszą też o dym wijący się po parkiecie, confetti albo chmurę baniek mydlanych.
– Każda impreza jest wyjątkowa, dlatego bardzo przydaje się wiedza z zakresu psychologii, socjologii i savoir-vivre’u – uważa wodzirej. – Inaczej prowadzę przecież wesela czy rocznice, a inną formę ma zabawa sylwestrowa, firmowa, karnawałowa.

Na „baletach” trafiają się różni goście – tacy, którzy nie tańczą, bo chcą tylko pogadać ze znajomymi, zamierzają się solidnie upić albo przytulać w ciemnym kącie koleżanki.
– Nikogo nie oceniam, robię wszystko, aby byli zadowoleni, to moja rola – zapewnia Piotr.

Panie najchętniej sączą drinki, panowie gustują w czystej wódce i szlachetniejszych trunkach, np. whisky. Zdaniem speca od zabawiania, ludzie chyba wstydzą się teraz upijać – imprezy są przecież fotografowane i nagrywane, po kilku sekundach film z takiego wyskoku może pojawić się w internecie.

– Często dla wygody przyjeżdżają własnymi autami – zauważa.
Zmorą prowadzącego zabawę bywają jednak natrętni goście.
– Czasem chcą pożyczyć gadżety lub mikrofon, a panie próbują flirtować – śmieje się Piotr. – Rozbrajam ich uśmiechem, żartem lub sposobem. Wodzirejem trzeba się po prostu urodzić. Mam szczęście, bo moja praca jest zarazem moją pasją. Zabawianie innych daje mi satysfakcję.

Agnieszka Gospodarczyk
Źródło: Express Ilustrowany