Płocka Metanoja organizuje kurs dla wodzirejów wesel i zabaw bezalkoholowych. Instruktorzy zapewniają, że potrafią rozkręcić imprezę bez wódki i bez głupawych zabaw.
Ksiądz Roman Bagiński, szef Centrum Psychologiczno-Pastoralnego Metanoia opowiada: – Jedna z naszych współpracownic była na takim kursie w Katowicach i wróciła zachwycona. A że do Katowic daleko, więc zrodził się pomysł, żeby podobne zajęcia zorganizować gdzieś bliżej Płocka.
Kurs odbędzie się w połowie grudnia w ośrodku Caritas w podwarszawskim Popowie, potrwa dwa dni. W programie mają być m.in.: „elementy pedagogiki zabawy (zabawy integracyjne, zabawy z chustą), metody i formy pracy z dużą i małą grupą, elementy tańców integracyjnych i standardowych, zasady i metody pracy wodzireja podczas wesela i innych imprez okolicznościowych”.
Metanoia rozesłała zaproszenia do wszystkich ośrodków duszpasterskich i wszystkich domów kultury w okolicy. – Zapraszamy ludzi, którzy organizują i prowadzą imprezy wszelkiej maści – zachęca ksiądz Bagiński. – Nie tylko wesela, także spotkania rodzinne, imprezy integracyjne. Widziałem fragment warsztatów prowadzonych przez zaproszonych przez nas instruktorów, to praktycy, z całym zestawem sprawdzonych sposobów na zorganizowanie wciągającej, przyjemnej zabawy. Właśnie na tym będzie polegać nasz kurs – instruktorzy wciągną uczestników do zabawy. Nauczą poprzez działanie.
– No dobrze, ale dlaczego akurat bezalkoholowe? Przecież picie z umiarem to żaden grzech. Uważa ksiądz, że alkoholu w naszym życiu jest za dużo?
– A jak pani myśli? – pyta, a właściwie odpowiada nasz rozmówca. Podkreśla jednak, że nie chce tragizować: – Niedawno słyszałem w telewizji, jak ktoś opowiadał z wielkim zdziwieniem, że widział na ulicy zataczającego się człowieka. Uświadomiłem sobie, że faktycznie – to coraz rzadszy widok. I faktycznie, pije się dziś mniej. Ale nawet mimo to warto po prostu nauczyć się bawić bez wspomagaczy. Tańczyć na trzeźwo bez skrępowania. Wspólnie śpiewać. Zauważyła pani, że teraz nie uczy się nawet śpiewu w szkole?
Sam ksiądz był kiedyś na bezalkoholowym weselu i zapewnia, że bawił się doskonale. – Całość prowadzili aktorzy, były skecze, zabawy. Wprawdzie wyszedłem o godz. 1 i nie wiem, co działo się później, ale do 1 nikt nie pił, a ludzie się bawili.
I najważniejsza rzecz. Do Metanoi – jak podkreśla ksiądz Bagiński – zgłaszają się ludzie z całą masą problemów. Jednym z tych najpoważniejszych, tych, które są źródłem mnóstwa innych kłopotów, jest właśnie picie. – Nauka bezalkoholowej zabawy to nasza profilaktyka. Zapobieganie.
Piotr Koperski, pochodzący z Gostynina mieszkaniec Legionowa, imprezy prowadzi od lat 9. Przez te wszystkie lata pracował na zaledwie kilku weselach bez alkoholu. Kilka organizowały osoby związane ze środowiskiem oazowym, kilka związane były np. z nagłym zgonem w rodzinie, wtedy przyjęcia po ślubie były bez alkoholu i tańców, w końcu – w kilku przypadkach to była po prostu z niczym niezwiązana decyzja organizatorów.
Jego zdaniem wszystko zależy od podejścia oraz tego, czy ludzie po prostu potrafią się bawić. Bo faktycznie tego trzeba się nauczyć. – Np. ludzie z oazy – mieli mnóstwo młodych przyjaciół nauczonych wspólnego śpiewania, tańców. I bawili się do rana bez kropli alkoholu.
– Zresztą dla wodzireja o wiele cenniejszy jest gość trzeźwy – dodaje nasz rozmówca. – Często bawi się dwa razy lepiej od tego pijanego. Ma siłę, można go nauczyć słów piosenki czy kroków tańca. Z pijanym towarzystwem… No cóż, wtedy inicjatywy wspólnych zabaw po godz. 24 się zarzuca i impreza idzie na trybie: „Niech się dzieje, co chce”.
O tym, jak będzie wyglądał kurs w Popowie, opowiada człowiek, który go poprowadzi – Kazimierz Hojna, wodzirej z wieloletnim doświadczeniem, współpracujący ponad 10 lat z Ośrodkiem Profilaktyczno-Szkoleniowym w Katowicach (najsłynniejszym chyba miejscem w Polsce, gdzie uczą się bawić bez alkoholu): – Zaproponujemy uczestnikom kursu tańce integracyjne. Bardzo skuteczne sposoby, by całe towarzystwo się poznało, zbliżyło i zaprzyjaźniło. Kto przeżyje, zrozumie istotę działań wodzireja.
– Czyli?
– Czyli to, że wodzirejowanie to nie miażdżenie swą osobowością całej imprezy. Dominowanie – to podstawowy błąd każdego początkującego wodzireja. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Nie trzeba mieć dowcipu Sthura, riposty Bartłoczyka, można być astatykiem, flegmatykiem i mieć niedowagę. Trzeba tylko zbudować zabawę, w której błyszczeć będzie każdy gość.
Tajemniczym sposobem na błyszczących gości są tańce oparte na folklorze. – Oberek, polonez, mazur, country, taniec boliwijski. W tym ostatnim dużo się tupie. Do tego tańce lednickie, którymi animujemy wspólnoty parafialne, grupy na rekolekcjach. Sprawdzają się doskonale, połączone są z niosącą pozytywne emocje muzyką oraz tekstami – ewangelicznymi bądź papieskimi.
Hoja prowadzi imprezy bezalkoholowe oraz te z alkoholem. – Trudno je porównywać, oceniać, które są lepsze. Kilka wesel bezalkoholowych jest w pierwszej dziesiątce moich najlepszych imprez, ludzie bawili się do godz. 6 rano, mieli masę siły, byli chętni do współpracy. Źle wspominam z kolei wesela, gdzie alkoholu było w nadmiarze. Z gośćmi kontakt był wybitnie utrudniony.
Rada naszego rozmówcy: jeśli macie ochotę zrobić imprezę bez picia, pomyślcie właśnie o wodzireju. Bo niestety, ludzie nienauczeni wspólnej zabawy sami rozkręcają się bardzo trudno. – A wodzirej – jak alkohol – porwie. Jest nawet takie powiedzenie, że dobry wodzirej powinien być jak mocny trunek. Że musi go być nie za dużo. I w najlepszym gatunku.
Wszystko to brzmi bardzo pięknie. Tyle że zorganizowanie np. wesela bez wódki to w gruncie rzeczy akt odwagi. Wyobrażam już sobie zastęp śmiertelnie obrażonych wujków Edków. Zresztą w wesele picie jest po prostu wpisane. Choćby te wszystkie zabawy – picie z buta, wykupywanie panny młodej za butelkę wódki, konkursy, w których można wygrać pół litra – wyliczam.
Kazimierz Hoja macha ręką: – Wujkami bym się nie przejmował. Wszystko jest właśnie kwestią dobrej organizacji, prowadziłem wesela, gdzie rodzice pary młodej mieli wręcz pretensje, że zabawa była tak dobra, wszyscy wujkowie byli tak zajęci, że alkohol niemal wcale nie zszedł. Zabawy? W kwestii zabaw typu dmuchanie balonów tylnym siedzeniem odsyłam do konkurencji. Jeśli nie zna się innych sposobów… To faktycznie, na takich weselach trzeba dużo pić. Żeby brać w tych zabawach udział. I potem – żeby o nich zapomnieć.
Szczegóły kursu znaleźć można na cpp-metanoia.com lub www: duszpasterski.pl
Milena Orłowska Źródło: Gazeta.pl - Płock