Wodzirej Karpik udzielił wywiadu do tygodnika „Młodzianki” wydawanego przy kościele akademickim św. Anny w Warszawie.
Witam serdecznie i dziękuję za poświęcony czas; rozumiem, że dobrze trafiłam – Pan Krzysztof Karpiński – wodzirej?
Tak – zwany zwykle wodzirejem Karpikiem – to od nazwiska.
Według Wikipedii „Wodzirej jest to osoba prowadząca tańce na zabawach i balach dyktując układ korowodu, kolejność figur w tańcu” ale czym dokładnie zajmuje się dzisiaj wodzirej?
Wiki ma rację – wodzirej współczesny zajmuje się tańcem, tańcem, głównie tańcem integracyjnym. Stereotypem jest kojarzenie wodzireja z konkursami i opowiadaniem dowcipów czy robieniem z siebie gwiazdy czy jakiegoś show. Ktoś po szkoleniu w szkole katowickiej dla wodzirejów na pewno nie będzie robił konkursów typu „przekładanie owoców między nogawkami”, czy „rozpoznawania po kolanku”, nie będzie nikogo ośmieszał i wystawiał na krępujące sytuacje. Prawdziwego wodzireja można rozpoznać po obowiązkowym fraku, w którym pracuje.
Pan zajmuje się tym w ramach hobby czy jest to praca na cały etat?
W tygodniu jestem grafikiem komputerowym, a weekendami pakuję nagłośnienie ze światłami, mikrofon i wspomniany frak i przekształcam się w wodzireja. Zleceń jest na tyle sporo, że mogę to spokojnie nazwać pracą na pełen etat. Niektórzy znajomi z branży poświęcili się całkowicie imprezom. Rozwijają swoje firmy, szkoląc pracowników, tworząc nowe składy tak aby móc w jedną sobotę obsłużyć kilka imprez.
Jak długo już się tym Pan zajmuje?
Swoją firmę oferującą takie usługi mam od 2 lat, wcześniej byłem pracownikiem innego wodzireja. Dzięki temu mogłem podpatrywać warsztat nie tylko na kursie ale i w praktyce. Po otrzymaniu dotacji unijnej zdecydowałem się na zakup sprzętu i zaangażowanie się w wodzirejkę.
Zanim sam Pan zdecydował się na to zajęcie, czy wcześniej korzystał Pan z usług wodzireja?
Kiedyś całkowicie przypadkowo zostałem wkręcony na imprezę, którą prowadzili wodzireje. Dla mnie był to szok! Ogromne zaskoczenie! Nigdy nie spodziewałbym się, że można tak się bawić! Wcale nie trzeba było umieć tańczyć, żeby się dobrze czuć na imprezie tanecznej. Wodzireje sporo tańców prowadzili, pokazywali kroki, ale odbiegało to od kursu tańca – to była po prostu zabawa. Tego brakowało mi od dziecka – takiego pomysłu na zabawę, który od uczestników nie wymaga wielkich umiejętności, tylko wykorzystania tego, że mają nogi, ręce i biodra.
Teraz ci wodzireje, których tam widziałem pierwszy raz są moimi dobrymi przyjaciółmi. A czy korzystałem z usług wodzireja? Tak, ale to dopiero teraz w minioną sobotę, przy okazji swojego ślubu miałem 2 wodzirejów w roli zawodowców i 3 będących gośćmi. Tak aby każdy z nich czuł się dobrze mogli się wykazać, co oczywiście zaowocowało wspaniałym weselem.
Jak zareagowało pana środowisko (rodzina, przyjaciele, znajomi) na wieść o tym , że chce Pan zostać wodzirejem?
Znajomym, rodzinie niewiele mówiło słowo wodzirej, albo też wyobrażenie tej działalności było odbiegające od tego czym to jest w rzeczywistości. Od większości ludzi można usłyszeć słowa w stylu – to coś takiego jak wodzirej jeszcze istnieje?!
Jest Pan młodym człowiekiem, czy młodzież korzysta z Pana usług równie często jak ludzie dojrzalsi?
To co proponujemy dzięki inspiracjom ze szkoły katowickiej jednoczy pokolenia – sprawdza się doskonale dla dzieci, młodzieży i emerytów. Zwykle prowadzimy wesela, jednak jesteśmy też angażowani do studniówek, imprez studenckich i bali dla dzieci.
Na jakie imprezy jest Pan najczęściej zapraszany?
Zwykle są to wesela i imprezy firmowe. Głównym czynnikiem ograniczającym wykorzystanie nas np. na imprezach szkolnych jest cena, która nie jest zawsze do przeskoczenia przez komitety rodzicielskie.
Czy ma Pan swój ulubiony rodzaj przyjęć na którym szczególnie miło Panu występować?
Uwielbiam wesela, może dlatego, że obsługujemy ich najwięcej i czujemy się na nich razem z DJ jak ryba w wodzie. To są imprezy, na których są goście w różnym wieku. Jest to ogromna radość widzieć uśmiech na twarzy wnuka i dziadka wykonującego figury typu taniec brzucha, czy bębenki przy piosence Urszuli Dudziak. To są imprezy też, na których jesteśmy najbardziej doceniani. Przyczynia się też do tego efektu DJ, który puszcza najbardziej zróżnicowaną muzykę jaką można sobie wyobrazić – od walczyków poprzez Bony M i Abbę do Feela. Mamy też zasadę, że puszczane kawałki muszą być znane przez większość gości – muszą być hitami – wtedy nie musimy się obawiać o frekwencję na parkiecie.
Czy Polacy potrafią się bawić?
Miałem kiedyś wesele polsko-irlandzkie, które jak to mamy w zwyczaju rozpoczynamy korowodem. Jest to wersja poloneza, którą nie trenujemy, nie mówimy od której nogi ruszamy, tylko po prostu tańczymy. Układ jest przemyślany wcześniej i na tyle przygotowany aby poprzez wydawane komendy powstały tunele, ósemki, wąż czy ślimak. Na tym właśnie dwunarodowym weselu Polacy szli dostojnie, elegancko, a Irlandczycy słysząc podkład muzyczny szli podskakując. W dalszej części przyjęcia nikt by nie odróżnił Polaka od obcokrajowca.
Krąży gdzieś taka opinia, że Polacy to spryciarze – i rzeczywiście – obserwujemy to podczas imprez tanecznych. Zdarza się tak, że zrobimy raz jakiś taniec czy węża np. z przybijaniem piąteczek i za jakiś czas goście wykorzystują – już bez naszego udziału – ten właśnie pomysł.
Czy ma Pan jakieś stałe (niezmienne) punkty swojego programu?
Tak, ale o tym opowiadam tylko klientom. (śmiech) Każda impreza jest z innymi gośćmi, dlatego scenariusz tworzony jest dynamicznie w trakcie trwania zabawy. Czasami zdarza się, że z propozycjami do gości wychodzę trzy razy, a innym razem z siedem. Zależy to głównie od ludzi i mojego wyczucia. Mam też świadomość, że jak goście sami dobrze się bawią to wodzirej zamiast pomagać to może przeszkadzać swoimi propozycjami. Dlatego też nie ustalam super dokładnego scenariusza imprezy. Są oczywiście stałe punkty i właśnie dzięki nim można rozpoznać wodzirejów w całej Polsce typu np. korowód.
Czy któreś ze zleceń szczególnie utkwiło w Pana pamięci?
W pamięci mam dość dobrze przyjęcie, podczas którego obsługa sali wyłączyła czujki dymu nie te co potrzeba i na części tanecznej cały czas były aktywne. Gdy DJ puścił trochę dymu, włączył się alarm, którego nie można było wyłączyć i w efekcie mieliśmy straż pożarną na imprezie.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę samych przyjemnych doświadczeń oraz sukcesów w pracy.
Dzięki, ja życzę Tobie i Czytelnikom imprezy z profesjonalnym wodzirejem, bo żadne słowa nie wyrażą emocji, jakie towarzyszą podczas tańców typu Zorba, czy Kankan. Aaa. i zapraszam na www.wodzirej.karpik.eu , gdzie można więcej poczytać na temat pracy wodzireja i obejrzeć reportaże filmowe.
Klaudia Klamar - Marcinkiewicz Źródło: Młodzianki